Mochola, Hypertekst, Hipertekst, Hiperłącze, Leksja, Hipertekstualizm, Pisarski, Milorad Pavić, Chazari, Khazars, Vladimir Nabokov, Pale Fire, Nabokov, Nabokow, Postmodernizm, Postmodernism, Postmodern, Hipertext, Hypermedia, Liternet, Intertekstualność, intertekstualny, intertext, Theodor Nelson, Barthes, Nelson, Eco, Lyotard, Baudrilliard, Epstein, Saarinen, Kundera, Hrabal, Malthus, Jakobson, Rudnev

Hiperłącze i leksja. Dyskretny urok hipertekstualizmu - rozmawiają Mariusz Pisarski i Andrei R. Mochola

 
 Mariusz Pisarski i Andrei R. Mochola  Dyskretny urok hipertekstualizmu 

 

 

 Hiperłącze i leksja 

M. Pisarski: Czym jest w tym kontekście hiperłącze?

A. R. Mochola: Hiperłącze było, jest i będzie tylko i wyłącznie zmaterializowanym odnośnikiem, miejscem znaczącego stykania się kilku tekstów, rzeczywistymi wrotami, dzięki którym możliwe jest płynne przejście z jednego do drugiego i następnych możliwych tekstów. Porównując intertekstualizm do hipertekstualizmu, należy podkreślić, iż czym innym jest wspomniany intertekstualny ślad jednego tekstu w drugim (też jest przecież rodzajem odnośnika), a czym innym odnośnik zmaterializowany - hiperłącze; czym innym jest dookreślanie miejsc niedookreślonych - by posłużyć się ingardenowską nomenklaturą - w celu odkrycia możliwych intertekstualnych konotacji, a czym innym płynne przechodzenie pomiędzy tekstami; wreszcie, czym innym jest aluzja, a czym innym werbalizacja. Proszę zwrócić uwagę, że w rzeczywistości intertekstualnej nie obcujemy z wieloma tekstami, tylko ze śladami tekstów w tekście. W hipertekstualnej rzeczywistości zawsze obcujemy z tekstami, za każdym odnośnikiem kryje się kolejny materialnie obecny tekst, konkretna, materialnie obecna rzeczywistość, nie zaś jej obraz.

Skojarzenia z imagologią są, oczywiście, na miejscu. To właśnie mniej lub bardziej świadomi teoretycy postmodernizmu (od Barthes’a po Saarinena) stworzyli intertekstualny model rzeczywistości, po czym wspaniałomyślnie obnażyli jego niedoskonałość – za obrazem rzeczywistości nie kryje się rzeczywistość, tylko bliżej nieweryfikowalny ślad tej ostatniej. Hiperłącze jest nieco bardziej "uczciwe"; nie obiecuje, że coś zobaczymy, tak jak to robi intertekstualny ślad. Uaktywnione hiperłącze ukazuje ową rzeczywistość, demokratycznie pozostawiając nam chwilę wcześniej pole wyboru, co do ostatecznej decyzji, czy chcemy zobaczyć co kryje się za kurtyną, czy też nie. Tak, czy inaczej nie mamy chyba najmniejszych wątpliwości, iż hiperłącze jest najważniejszym i najbardziej znaczącym elementem hipertekstu.

M. Pisarski: Co najmniej od połowy lat 90-tych w biznesie mówi się o hiperłączowym sposobie pracy w grupie. Hiperłącze, jak rozumieją to twórcy manifestu Cluetrain wyznacza wielką zmianę w podstawowych regułach pracy. To jak duża jest efektywność i jakość pojedynczego węzła sieci zależy od tego jakie hiperpołączone zespoły udało się nam stworzyć.

Czy można Pana zdaniem w prosty sposób przełożyć to na praktykę artystyczną i na praktykę naukową? Czy są tego jakieś przykłady?

A. R. Mochola: Nie chciałbym się odnosić bezpośrednio do 95-ciu tez Cluetrain, choć niewątpliwie zgadzam się z wieloma postulatami, w szczególności tymi, które dotyczą swoistej "humanizacji" komunikacji społecznej, w tym komunikacji w sieci. Pozwolę jednak sobie na odrobinę sceptycyzmu względem tych haseł, które zdradzają swój ewidentnie antyglobalistyczny i równocześnie "dietetycznie marksistowski" charakter.

W sprawie hiperpołączonych zespołów bliższa wydaje mi się idea, zresztą realizowana z sukcesem także w Polsce (Poznańskie Centrum Superkomputerowo-Sieciowe przy Instytucie Chemii Bioorganicznej PAN), a mianowicie idea współdzielenia mocy obliczeniowych komputerów pracujących w sieci globalnej. Oczywiście projekt nie ogranicza się wyłącznie do tego jednego aspektu. Jeżeli jednak odrzucimy komputerowe protezy, to w rzeczywistości za pomysłem kryją się konkretne zespoły badawcze, czyli konkretni ludzie.

Podobny charakter ma program Seti@Home, finansowany przez NASA, a mający na celu poszukiwanie życia pozaziemskiego. Proszę wyobrazić sobie pracę około 4,5 milionów komputerów, za którymi kryje się przynajmniej tyle samo ludzi, którzy po zainstalowaniu odpowiedniego oprogramowania oraz pobraniu pakietów danych z radioteleskopów NASA, przetwarzają je, a następnie odsyłają wyniki do centralnego komputera.

W krajach Unii Europejskiej networking w badaniach naukowych, projektach edukacyjnych odgrywa pierwszoplanową rolę (np. sieć Cordis, projekty ramowe i in.). Nie jest również tajemnicą, że ta sama Unia Europejska najchętniej wspiera finansowo właśnie projekty sieciowe.
Przykładem projektu artystycznego, czy też raczej naukowo-artystycznego jest bez wątpienia jugosłowiański Projekat Rastko, który doczekał się także swojej polskiej edycji tematycznej (Rastko Poljska). Zauważmy, iż ta część Europy jest dziś bez wątpienia jedną z najbardziej aktywnych hipertekstualnie, co zresztą ma swoje historyczno-polityczne podłoże.

M. Pisarski: Z perspektywy (teorii) literatury fenomen jednostki elektronicznego tekstu, jej funkcjonowania w hiperpołączonej przestrzeni jest równie ważny jak samo hiperłącze, które - jak mówią ostatnio badacze dokonując pewnego rachunku sumienia - zostało nieco przecenione (na poziomie praktycznym), czego efektem ubocznym - zjawisko nazywane tyranią linku. Czym w takim razie jest leksja w szerokiej perspektywie hipertekstualizmu, czy obserwujemy ją gdzieś poza polem pisma komputera?

A. R. Mochola: Wychodząc od znanej nam definicji, mówiącej, że leksja to względnie spójna i niepodzielna jednostka tekstu, niczego właściwie dodawać nie musimy. Kultura jest zbiorem tekstów. Jest zarazem jednym i wieloma tekstami. Analogicznie jest ona zbiorem leksji, względnie spójnych i niepodzielnych lub też podzielnych w tym sensie, w jakim metaleksja, czyli po prostu tekst może być zbiorem leksji właściwych (w sensie systematyki). Tu wszystko zależy od metodologicznego podejścia, jakie będziemy reprezentowali.
Leksją będzie zatem każdy fakt, każdy element, który możemy zaliczyć jako element kultury. Może być nią w gruncie rzeczy wszystko, z zastrzeżeniem, iż musi się to coś mieścić w tak rozumianym systemie. Podobnie ma się rzecz w systemie, który nazwaliśmy umownie nowym językiem opisu.

Przychodzi mi natomiast na myśl już od dłuższego czasu praktyka kompozytorska. Mówię tu partyturze orkiestrowej, a dokładnie o jej pisaniu i czytaniu. Proszę zwrócić uwagę, iż mamy tu do czynienia z uporządkowywaniem pojedynczych linii melodycznych, które są ogromnie zróżnicowane, przewidziane są dla różnych instrumentów, czyli same dla siebie tworzą pewien tekst, i które składają się na metatekst symfonii, równoczesnego współbrzmienia. Mówię tu o tworzeniu, nie wykonaniu. Tu nawet nie tyle istotne jest rzeczywiste pisanie i czytanie, ile myślenie. Nie jestem pewien, czy nie mamy właśnie w tym przypadku do czynienia z myśleniem hipertekstualnym. Myślę, że jest to sygnał wart naszej uwagi.

M. Pisarski: Uważni czytelnicy Rolanda Barthesa mogą mieć nam tutaj za złe, że - jak to często bywa - przywłaszczamy sobie jakiś termin, by osadzić go w innym kontekście, a samych siebie, być może, w tradycji, z której ten termin pochodzi. Leksja, według Rolanda Barthesa, to jednostka lektury, złożona ze słów, zdań lub paragrafów porcja znaczenia. Po przeczytaniu jakiegoś fragmentu odbiorca może unieść wzrok znad książki i pozwolić by ów fragmentowi tekstu rozproszył się, rozgwieździł, połączył z innymi intertekstami (nie tylko literackimi). W utworze elektronicznym mamy do czynienia z "udosłownieniem" tego gestu, a nawet z jego wymuszeniem, za sprawą hiperłącza. Ów moment rozgwieżdżenia się tekstu następuje tuż po obraniu przez czytelnika (dzięki aktywacji linku) określonego kierunku lektury, następuje pomiędzy jedną a drugą leksją. W hipertekscie leksja jest raczej jednostką samego tekstu, pochodzi od instancji nadawczej, i może się nie pokrywać z jednostkami lektury, choć im bardziej to czyni, tym lepiej. W przestrzeni elektronicznej, oprócz procesu literalizacji tych aspektów opowiadania-czytania, które w tekście drukowanym należały do domeny czysto wirtualnej, tekst, a wraz z nim leksja w pojęciu Barthesa, przechodzi proces, który można nazwać wtórną strukturyzacją. Dochodzi do niej z powodów czysto praktycznych (nośnikiem tekstu nie jest już jednorodny ciąg zadrukowanych kartek, a zmienne sekwencje ekranów tekstu).

Leksja w hipertekście jest zatem arbitralnie powstałą mallarmowską "stronicą do potęgi rozgwieżdżonego nieba". W momencie powstawania utworu, leksja jest wybitnie otwartą i dynamiczną cząstką tekstu, jej granice określa kontekst i stopień łączliwości z innymi segmentami. Dopóki nie jest gotowa cała struktura, dopóki nie wykrystalizował się kontekst (ilość leksji przyległych, ilość linków do innych miejsc) dopóty leksja nie jest "zamknięta". Każdy nowy link do lub od danej leksji może zmienić jej zawartość, po to by zwiększyć z jednej strony jej autonomiczność, a z drugiej - łączliwość.

Zasygnalizowane tu problemy domagają się dłuższego namysłu, w tym miejscu dodać chcę tylko jedno: hipertekst nie jest literackim puzzle, jak chciałby Marie Laure Ryan. Jak można mówić o puzzle, w przypadku Afternoon a Story Joyce`a, kiedy niektóre leksje są tam tak wieloznaczne, tak często się powtarzają w cyklach lektury, że czytelnicy afternoon znają je na pamięć. Gdzie na płaskiej powierzchni puzzla umieścić taką leksję? A gdzie na przykład położyć taką, która pasuje tylko do jednego elementu, który czytelnik może przystawić do niej tylko wtedy, gdy wcześniej przemierzył określoną przez mechanizm powieści, unikalną sekwencję? Leksją tym bardziej nie jest, jak chcieliby niektórzy polscy prozaicy sieciowi, przeniesiona na ekran strona drukowanej książki, ze strzałką "dalej" u dołu. Dlatego warto tu przywoływać Barthesa.

A. R. Mochola: To są pytania i problemy na odrębną rozmowę. Roli Barthesa nikt z nas nie neguje w najmniejszym choćby stopniu. Wracając do początku Pana wywodu, uważny czytelnik przede wszystkim dostrzeże to właśnie, co różni leksję Barthesa od leksji hipertekstualnej.

Modernizm, Postmodernizm, HipertekstualizmLogika snu


Rambler's Top100 copyright © 2001 by mochola, last updated 15Y2K8, best with IE5.5 1024x768px, 13 sec over 56.6 bps